wtorek, 8 września 2015

Komu pomogę, temu pomogę, a jak nie pomogę, to moje prawo. Amen, kurwa!

Do niedawna, mając z tyłu głowy historię Polski w XX wieku, zawsze czułem rozgoryczenie z powodu obojętnej postawy krajów zachodnich wobec naszych tragedii. Najpierw zdrada w Monachium, potem irytująca powściągliwość po ataku Niemiec w 1939 i wreszcie oddanie Polski na pastwę ZSRR po 1945. Ale dzisiaj jestem zły za to, że nam bardziej nie dokopano. Można było zrzucić po jednej atomówce na Warszawę i Kraków tak, jak na Japonię. Może wtedy bardziej wryłoby się nam w głowy, że nie warto nienawidzić innych ludzi. Że nie wszyscy inni (czyt. nie-Polacy, nie-chrześcijanie) są gorsi i trzeba co najmniej ich lekceważyć, a już na pewno nie wpuszczać ich do swojego domu. I może wtedy byśmy pamiętali, że wojna to straszna rzecz i osobom, które jej doświadczają należy pomóc, bez względu na ich narodowość, religię, czy kolor skóry. Może niepotrzebnie przyjmowano na zachodzie polskich emigrantów w czasie wojny i potem w czasach PRL. Bo, jak widać nie jesteśmy warci takiej pomocy. I nie zasłaniajmy się względami bezpieczeństwa, bo zachodnie kraje też miały prawo bać się Polaków, jako potencjalnych szpiegów komunistycznych (co w tamtych czasach było śmiertelnie poważnym zagrożeniem dla zachodnich rządów).
Żeby było jasne: wiem jakich okrucieństw dopuszczają się tzw. islamscy terroryści na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Pamiętam o licznych zamachach w Afganistanie, Pakistanie, Indiach i wielu innych miejscach na całym świecie, gdzie sprawcami byli członkowie radykalnych grup islamskich. I wiem, że uzasadnione są obawy, że wraz z uchodźcami uciekającymi przed wojną w Syrii, czy w Libii mogą przyjechać incognito także terroryści. Istnieje takie ryzyko. Podczas niemieckiej okupacji ludzie też ryzykowali swoje życie i często życie całej swojej rodziny, ukrywając np. Żydów. A jednak mieli na tyle odwagi i dzisiaj nazywamy ich bohaterami (Sprawiedliwi wśród Narodów Świata). Natomiast dzisiejsi Polacy to banda tchórzliwych, egoistycznych hipokrytów, którzy nie widzą dalej niż koniec swojego fiuta. I oby tak was zapamiętały wasze dzieci i wnuki, tylko po to, żeby w przyszłości nie były takie, jak wy.
Część Polskich katolików, wykazujących się większą empatia, wielkodusznie zadeklarowało, że akceptują przyjęcie uchodźców-chrześcijan (m.in. p. Jarosław Gowin). No bo muzułmanie to już inna bajka – odrębna kultura, zaszczepiona nienawiść do zachodniej cywilizacji oraz ewidentne skłonności do wysadzania się w powietrze w zatłoczonych miejscach. W końcu nie wszyscy jesteśmy Chrystusami i nie możemy tak bezrefleksyjnie kochać drugiego człowieka. Znów jednak warto znać nieco historii, aby móc obiektywnie ocenić tę bliskość kulturową chrześcijan na całym świecie. Wystarczy przypomnieć rzezie dokonywane przez libańską falangę (potoczna nazwa chrześcijańskiej partii Kataeb) podczas wojny domowej. Tym, którzy porównują muzułmańskich uchodźców do dzikich zwierząt, polecam zapoznać się z zeznaniami świadków masakry Palestyńczyków przez chrześcijan libańskich w obozach dla uchodźców Shabra i Shatila (na obrzeżach Bejrutu). Dowiecie się m.in. o ciężarnych kobietach z rozprutymi brzuchami, dzieciach z poderżniętymi gardłami, zabitych chłopcach, którym odcinano genitalia i ryto nożem na ciele krzyż. Tacy też mogą być wasi bezpieczni i bratni chrześcijanie. Żydzi też nie muszą być lepsi. Powyższe zbrodnie odbywały się pod nadzorem izraelskiej armii (pod dowództwem Ariela Sharona), która dostarczyła broń, otoczyła obozy, aby nikt nie uciekł oraz zapewniła rzeźnikom oświetlenie w nocy, żeby nie musieli przerywać pracy (holenderska siostra zakonna, obecna wtedy w obozie, zeznała, że w nocy było jasno, jak na stadionie podczas meczu piłkarskiego). Zbrodnie izraelskiej armii można jeszcze długo wymieniać - przez ostatnie 15 lat Żydzi zabijali średnio jedno palestyńskie dziecko co trzy dni. O zbrodniach muzułmanów raczej nie trzeba przypominać, bo wszyscy o nich słyszeli (w przeciwieństwie do tych pierwszych).

Jednak, czy to wszystko oznacza, że ze strachu nie powinniśmy pomagać nikomu, bo niesie to ze sobą zagrożenie? Czy wolno nam wrzucać wszystkich do jednej beczki, tylko dlatego, że wpasowują się w nasz prymitywny obraz islamskiego terrorysty? Nie wolno nam robić tego tak samo, jak ja nie powinienem mierzyć wszystkich Polaków jedną miarą i w ten sposób krzywdzić tych, którzy bezinteresownie oferują swoją pomoc uchodźcom. Pozostałym mówię: Obyście nigdy sami nie potrzebowali pomocy innych narodów! Żeby nie zdarzyło się, że podczas kolejnej wojny światowej (lub innej katastrofy) Chińczycy powiedzą wam: „Owszem, przyjmiemy was Polacy, ale tylko wyznawców Konfucjanizmu oraz Taoizmu i mówiących po mandaryńsku.”

3 komentarze:

  1. Święta racja, tylko nasi "katolicy" omijają przykazanie o miłości bliźniego swego, bo tak wygodniej. A swoją drogą, czemu księża nie potępiają tej nienawiści do wyznawców innych wiar u swoich parafian?

    OdpowiedzUsuń
  2. Toteż właśnie. Bezwzględnym jesteśmy narodem, okrutnie wyrachowanym, niemiłosiernym. Nie wiem, czy protesty z tak niskimi moralnie, wulgarnymi hasłami pojawiają się w Skandynawii czy Niemczech, czyli w krajach, które chcąc nie chcąc przyjmą docelowo najwięcej uchodźców. Pojawiają się za to u nas, w kraju, w którym na końcu zostanie marny odsetek tych tysięcy, które pójdą dalej. Przeczytałam ostatnio książkę "Jeden z nas" opisującą sprawę Breivika - on też był przeciwko multikulturowości, a za oczyszczeniem państw europejskich z islamu. Zaczął oczyszczanie od zamordowania prawie 80 nastolatków z młodzieżówki partii popierającej napływ imigrantów do Norwegii. Jego argumenty były takie same, jak te, które widnieją na transparentach niosących je ludzi z nienawiścią w oczach

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety w Niemczech jest dużo podobnych osób (ostatnio ciągle podpalane są tam ośrodki dla uchodźców). I u nas może być podobnie, jak z Breivikiem. Dzisiaj agresja jest wobec uchodźców i ogólnie muzułmanów, jutro będzie wobec tych, którzy ich bronią, pojutrze - wobec wszystkich, którzy myślą inaczej. W końcu to zdrajcy narodu, więc należy ich tępić. Więc może zróbmy referendum ws. pomocy uchodźcom, zamiast zadawać głupie pytania w stylu: "Czy chcesz pracować krócej?"

    OdpowiedzUsuń