środa, 9 lutego 2011

Politycy w sutannach

Co łączy Stalina i kardynała Dziwisza? Hipokryzja! Kiedyś Stalin w jednym ze swoich przemówień łajał zachodnie państwa za łamanie praw człowieka. Zarzucał im dominację wąskiej grupy ludzi, którzy posiadali nieograniczoną władzę i nie podlegali obowiązującemu prawu. Wytykał wykorzystywanie i przedmiotowe traktowanie biedniejszej większości społeczeństwa przez elity będące u władzy. Nie pomyślał tylko o tym, że całe to przemówienie było opisem ówczesnej rzeczywistości w rządzonym przez niego kraju. Oczywiście słuchająca przemówienia publiczność nagrodziła go gromkimi brawami, ale na pewno w niektórych głowach pojawiła się myśl, że to totalna hipokryzja.
Takie samo wrażenie miałem ja, gdy przeczytałem fragmenty wypowiedzi kard. Dziwisza na uroczystościach Sierpnia 1980. Pozwoliłem sobie zmodyfikować nieco jego wypowiedzi, aby obnażyć hipokryzję Kościoła. Poniższy fragment jest cytatem z portalu internetowego gazeta.pl:
„Według metropolity krakowskiego polskie społeczeństwo wciąż trapią: niewrażliwość na potrzebujących i słabych, niepotrzebne i bolesne podziały, chciwość na pieniądze i władzę i chęć robienia kariery, zamiast uczciwego pełnienia służby społecznej.”
Według mnie: przedstawcieli Kościoła w Polsce wciąż trapią: niewrażliwość na potrzebujących i słabych, tworzenie i stymulowanie podziałów i konfliktów w społeczeństwie. Tzw. dostojnicy kościelni zamiast uczciwego i bezinteresownego pełnienia posługi kapłańskiej zajmują się uprawianiem polityki, robieniem kariery i dochodzeniem do wielkich fortun, korzystając z uprzywilejowanej pozycji prawnej Kościoła katolickeigo w Polsce.
Jak władze Kościoła mogą mówić o solidarności? A jaką solidarność wobec społeczeństwa pokazuje Kościół w Polsce? Ciągnie z tego społeczeństwa, ile tylko się da, nie dzieląc się z nim tym bogactwem, bo przecież podatków nie płaci. A jak pojawiają się jakieś problemy to biskupi umywają ręce i stają z boku po to, żeby w zaciszu umiejętnie rozgrywać wydarzenia na swoją korzyść, nie ponosząc przy tym żadnej odpowiedzialności. W końcu Kościół katolicki ma w tej kwestii prawie dwa tysiące lat doświadczenia i w grach politycznych nie ma sobie równych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz