piątek, 25 lutego 2011

Polacy robią hałas, Niemcy robią interesy

Niemcy po raz kolejny pokazują, że jeśli chodzi o ich gospodarkę i, krótko mówiąc, o pieniądze, nie mają żadnych skrupułów i twardo obstają przy swoim. I nie jest to z mojej strony negatywna ocena ich działań, tylko przykład dla naszych polityków (a także społeczeństwa), jak buduje się silne i bogate państwo.
Swoją determinację Niemcy pokazali podczas ostatniej konferencji w Szczecinie. W dalszym ciągu nie zgadzają się na zmianę trasy przejścia rurociągu Nord Stream tak, aby nie ograniczał dostępu dużych jednostek do portów w Świnoujściu i Szczecinie. Chodzi o fragment rury, który przechodzi przez wyłączną strefę ekonomiczną Niemiec, ale leży na trasie do polskich portów. Taka zmiana trasy pociągałaby za sobą znaczny wzrost kosztów budowy, co negatywnie odbiłoby się na niemieckich spółkach wchodzących w skład konsorcjum Nord Stream (E.ON, Winterschall, BASF).
Niemcy, które dość mocno odczuły globalny kryzys gospodarczy, stosunkowo szybko i nadzwyczaj efektownie wyszły z niego bez większych obciążeń niemieckiego społeczeństwa. Rząd nie podniósł podatków, nie wpompował wielkich pieniędzy w zadłużone banki, ani nie obciął zbytnio funduszy na politykę społeczną. Zajął się natomiast intensywną i realną pomocą dla rodzimych firm (zarówno małych, jak i dużych). I efekty widać już dziś: wzrost gospodarczy na poziomie 3,6%, znaczny wzrost eksportu i wciąż dodatni bilans w handlu międzynarodowym (przewaga eksportu nad importem).
W poprzednim poście pisałem o podróżach ministrów i urzędników niemieckich do krajów Afryki Północnej (Tunezja, Maroko, Algieria) w celu podpisania dwustronnych umów o współpracy gospodarczej. Nie są to jedyne działania niemieckiego rządu mające wspomóc rodzime przedsiębiorstwa. Powszechnie wiadomo, że eksport jest jednym z najważniejszych składników niemieckiego PKB. Z tego powodu już kilka lat temu zostały utworzone specjalne fundusze państwowe mające wspierać niemieckich eksporterów. Chodzi tu o firmy działające na rynkach państw rozwijających się (Chiny, Rosja, Brazylia), a także współpracujące z firmami szwajcarskimi (wiele firm z gospodarek wschodzących jest zarejestrowane w Szwajcarii). Fundusze te (aktualnie niespełna 100 mld euro) to zabezpieczenia dla niemieckich firma eksportujący na rynki o podwyższonym ryzyku inwestycyjnym. Mają za zadanie zachęcić i zabezpieczyć niemieckich eksporterów przy wymiany z takimi krajami, jak Chiny, Rosja, czy Brazylia (np. inwestycje związane igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro), gdy na przykład kontrahent nie zapłaci za dostarczone towary.
Wygląda to nie nieuczciwą konkurencję, ale de facto Niemcy nie łamią w ten sposób żadnych międzynarodowych przepisów. Od wielu lat wkładają ogromny wysiłek (m.in. finansowy), aby wspomóc swoje przedsiębiorstwa i dzięki temu budować jedną z największych gospodarek na świecie. Natomiast polscy politycy (ale także społeczeństwo) skupiają się na katastrofie smoleńskiej i kolejnych komisjach śledczych, a jakiekolwiek wsparcie dla polskich przedsiębiorstw będzie odczytane jako korupcyjne powiązanie polityków ze światem biznesu. Polacy dalej nie nauczyli się myśleć racjonalnie i pozytywistycznie i wciąż dominuje u nas infantylny romantyzm i buta. I właśnie dlatego nadal jesteśmy mało znaczącym państwem na arenie międzynarodowej.

4 komentarze:

  1. Moze gdyby w nas kase pompowano, a nie trzymano pod czerwonym butem inaczej to by wygladalo. Jesli ktos uwaza ze dziesiatki lat wplywu wschodu nie odcisnelo pietna na sposobie myslenia w naszym kraju, proponuje w ogole zamilczec. Ten wplyw widac po dzis dzien na kazdym kroku. Czy to w polityce, czy po zachowaniu na podworku.

    Oczywiscie wybija sie u nas grupa "mlodych, wyksztalconych, tolerancyjnych", ktorzy na sile probuja byc bardzo pro-west i do przodu. Wystarczy chocby wspomniec niepotrzebne wtracanie angielskich zwrotow do rozmow, co szczerze mowiac mogloby zrobic wrazenie 10 lat temu, teraz budzi jedynie politowanie (przyklad z Warszawy), czy tez jechanie z polakow i Polski ogolnie dla zasady. Bo tak teraz jest modnie. Osobiscie uwazam, ze to za sprawa wlasnych kompleksow. Jesli ktos czuje sie jako polak gorszy od przecientego europejczyka, to to wylewa sie na ich opinie o narodzie. Po co byc gorszym w samotnosci, jak mozna podciagnac pod siebie caly narod.

    Osobom, ktore wyjechaly za praca do UK/Irlandii (o Niemczech w ogole nie wspominal, bo z chwila ugiecia kolan przed Hansem, taka osoba przestaje byc polakiem), wydaje sie, ze my tu zyjemy pod kamieniem. Z niedowierzaniem slysza, ze docieraja do nas wiadomosci ze swiata, a wlasna ciekawosc nie czyni nas obojetnymi na fenomeny internetowe. I tak, mamy tu internet. Co wiecej, szybszy nic w Niemczech, UK czy Irlandii.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Przyjaźń" ze Związkiem Radzieckim na pewno nie wyszła nam na dobre i do dzisiaj odczuwamy piętno socjalizmu (i zgadzam się, że właśnie po zachowaniu ludzi widać to najbardziej).

    Jeśli chodzi o emigrację za pracą...
    Sam pracowałem prawie 3 lata w Irlandii i nie zgadzam się z twoimi opiniami. Tak naprawdę dopiero mieszkając w Irlandii poczułem się dumny, że jestem Polakiem i przekonałem się na własne oczy i uszy, że intelektem nie ustępujemy "zachodowi", a wręcz bijemy go na głowę zasobem wiedzy i zdolnością szybkiej asymilacji i przyswajania nowinek technologicznych. I żeby rozwiać wątpliwości, nie byłem traktowany jako tania siła robocza. Znałem dobrze język i byłem szanowany przez irlandzkich (a także polskich) zwierzchników. Sam też nieraz występowałem w roli zwierzchnika Irlandczyków. Nie "uginałem kolan" przed nikim. Znacznie gorzej czuję się z kolei w kontaktach z polskim pracodawcą, który często nie zna takich pojęć, jak kultura, czy szacunek dla innych.
    A co jest złego w tym, że ktoś wyjechał pracować do innego kraju? Podróże kształcą. Internet to nie wszystko. Czasem lepiej sprawdzić samemu niż tylko bazować na opiniach innych.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. !pomyłka... oczywiście nowinek technicznych, nie technologicznych

    OdpowiedzUsuń
  4. Szacunek, Radosławie. Nie tylko za powyższy komentarz, lecz za całokształt w sensie bloga.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń